Nigdy nie przykuwałam większej uwagi do domowych sposobów leczenia przeziębienia. Korzystałam z najbardziej powszechnych rozpuszczalnych miksturek z apteki, żeby uporać się jak najszybciej z katarem, kichaniem czy bólem gardła. Aż do momentu zajścia w ciąże, potem karmienia piersią po pierwsze przeziębienie Dzidziula.
Gdy ktoś mówił mi o cudownych właściwościach syropu z cebuli albo słoiku rozgrzewających malin to tylko grzecznie przytakiwałam i tak leciałam do apteki po miksturkę. Cóż, człowiek uczy się latami prawda? Przyszła i na mnie pora. Ej, w ogóle im jestem starsza a zwłaszcza odkąd jestem odpowiedzialna 24 godziny na dobę za tego małego, już krzyczącego, Brzdąca, stałam się bardzo przewrażliwiona na punkcie podawania leków. W domu zaczęły królować domowe sposoby radzenia sobie ze zwykłą wirusówką a leki podaję jak już totalnie nie mam wyboru.
Serwuję więc Wam kilka domowych lekarstw, które działają cuda zwłaszcza kiedy jesteś w ciąży, karmisz piersią albo Twój Maluch jest chory (o ile nie jest alergiczny – wtedy najlepiej skonsultować zastosowanie tych przepisów z lekarzem).
MALINY
Idealnie gdy mamy świeżutkie, prosto z krzaka, zasypiemy je cukrem, poczekamy chwilę aż puszczą sok, weźmiemy łyżkę i z miejsca wszystkie zjemy. Scenariusz przyjemny ale zimą nierealny. Dlatego w wakacje warto rozejrzeć się za zdrowymi, świeżymi malinami i po prostu je zapasteryzować w słoiczkach. Na chorobę będą jak znalazł – fantastycznie rozgrzewają. Gdy i tego brak, w aptekach jest kilka dostępnych naturalnych soków malinowych. Nie są najtańsze, ale warto pokusić się o taką dawkę witaminek dodanych do herbaty sobie lub Maluchowi.
HERBATA Z CYTRYNĄ I IMBIREM
Imbir ma właściwości przeciwzapalne i antywirusowe + gdy męczą Cię ciążowe nudności – pomoże doskonale i na to! Imbir najlepiej zadziała, gdy będzie świeży (w korzeniu) a w połączeniu z cytryną i ewentualnie miodem może zdziałać cuda. Aby imbir jak najlepiej zadziałał najlepiej zrobić sobie z niego napar, do którego potrzeba:
- korzeń imbiru (ok. 6cm)
- 1l gorącej wody
- sok z cytryny/limonki
- miód do smaku
Imbir ścieramy do miski na tarce o drobnych oczkach, następnie rękami staramy się go tak ścisnąć aby puścił trochę soku, zalewamy wrzątkiem i przykrywamy talerzykiem. Odstawiamy na jakieś 4-5 godzin. Po tym czasie przecedzamy imbir, wyciskając przy tym jak najwięcej soku, pozostałości wyrzucamy. Gotowy napar wlewamy do 1/3 szklanki, dolewamy gorącą wodę, sok z cytryny i miód do smaku. Napar powinien Wam starczyć na kilka kubeczków.
SYROP Z CEBULI
O tym przepisie słyszałam od babci, teściowej, czytałam na każdej stronie dotyczącej domowych sposobów leczenia przeziębienia i mimo tego bardzo się przed nim wzbraniałam. Wiecie, cebula z cukrem albo miodem – brzmi kiepsko ALE spróbowałam i za radą koleżanki zrobiłam lekko zmodyfikowaną wersję, która okazała się smaczna i skuteczna i UWAGA nawet Dzidziulowi posmakowało i pomogło zwalczyć kaszel! Syrop z cebuli ma działanie silnie dezynfekujące i łagodzące a jego wykonanie jest naprawdę banalne i szybkie:
- 1 cebula pokrojona w kostkę
- 1 cytryna pokrojona w plasterki (u mnie bez skórki)
- łyżka miodu
- trochę białego cukru
Cebulę i cytrynę wrzucam do miseczki, zalewam miodem i posypuję cukrem. Odstawiam w ciepłe miejsce na mniej więcej 4 godziny aż puści sok – polecam przykryć folią spożywczą bo zapach jest mocny. Stosujemy 3 razy dziennie po jednej łyżce. Ot cała filozofia 🙂
MIÓD
Hamuje rozwój bakterii, wirusów, grzybów i ma właściwości łagodzące, więc dodajemy go do herbaty lub mleka, a łyżeczka samego miodu fantastycznie ukoi bolące gardło, pod warunkiem, że nie połkniemy go od razu a pozwolimy mu się samodzielnie rozpuścić.
Działa przeciwwirusowo i przeciwbakteryjnie, pomaga więc w pokonaniu infekcji. Uwielbiam czosnek i dodaję go do większości potraw, które gotuję. Są tacy, którzy podczas choroby śmiało kroją go w plasterki i kładą na kanapkę, ja osobiście preferuję go jako dodatek do ciepłego mleka z miodem.
Ja domowe sposoby odkryłam już wcześniej i zgadzam się z Tobą Aniu w 100%, że takie domowe sposoby są wspaniałe. Nawet moja córka, która nie znosi czosnku, dała się w tym roku przekonać do mikstury antyprzeziębieniowej 🙂 i jeszcze nie zachorowała.