Zimowy must have

„Nie, nie nie! Tylko nie to!” to była moja pierwsza reakcja na odrobinę śniegu, którą zobaczyłam rano odsłaniając zasłony w sypialni. Zima jak co roku mnie zaskoczyła jak zresztą kierowców też (btw opon zimowych w sumie też jeszcze nie mam…) i wiem, że przede mną kilka miesięcy znienawidzonego ubierania na cebulkę – siebie jak siebie, ale Dzidziula… o zgrozo, spróbuj założył 1,5 roczniakowi podkoszulkę, bluzkę, sweter i kurtkę – good luck!

Ale cóż, stało się. Pierwsze płatki śniegu wywołały u mnie falę gorąca i paniki – nie jestem gotowa…. Muszę zanieść kozaki do szewca – o ile je jeszcze jakoś odratuje (oby!), kurtka, nie mam kurtki! Mój płaszczyk został lekko rozciągnięty przez Dzidziula siedzącego jeszcze w brzuchu więc wygląda… no wiecie – nie najlepiej :P. Ale spoko gorzej z Dzidziulem właśnie… siadam na łóżku i myślę – czy wszystko jest? Co jest najważniejsze? Buty! O tak bez nich ani rusz, na szczęście są! Kurtka… muszę sprawdzić na strychu… w którymś pudle powinna się znaleźć – oliwkowa, ocieplana z puszkiem na kapturze, rękawiczki? – są, czapka i szalik hmmm czapka tak, szalik…przydałby się dłuższy, śpiworek! ten który jest obecnie jest zdecydowanie za cienki… a tak, zamówiłam w poniedziałek najpóźniej w piątek powinien być – milusi, cieplusi i szliczniusi, kombinezon na mega mróz? Jest!. W głowie odhaczam kolejne pozycje na mojej ‚must have na zimę” liście. Biorę oddech i myślę sobie „ej! w tym roku jestem bardziej przygotowana niż rok temu!”, bo prawda jest taka, że im Dziecię starsze tym trochę łatwiej ogarnąć dla Niego zimową wyprawkę, przede wszystkim dlatego, że robisz to po raz drugi! Dlatego drogie mamy, zabierajcie się za szykowanie Urwisów na zimę i na długie spacery w śniegu po pachy! W tym roku będzie super fan po raz pierwszy na sankach i naprawdę nie mogę się doczekać! Tak samo jak lepienia bałwanów i robienia aniołka na śniegu! Hej, czy tylko mnie zbliżająca się zima już nie jest taka straszna? 🙂 Wygląda na to, że Dzidziul jest bardziej gotowy niż ja… trzeba to szybko nadrobić, a tymczasem podaję Wam moje must have dla Dzidziulów biegająco-siedzących czasem w wózku.

  1.  Kurtka – gruba, puchowa, z dużym kapturem – wiecie taka, w której Dzidziul wygląda jak bałwanek i chodzi jak kaczuszka 🙂
  2.  Buty – koniecznie kozaki, nie wyobrażam sobie inaczej – ocieplane i najlepiej totalnie nieprzemakalne – ech… czasami żałuję że na zimę nie robią mocno ocieplanych kaloszy
  3.  Kombinezon – no bo jak inaczej na mróz -20 i na szaleństwo w śniegu i na sankach? No jak?
  4.  Czapka, szalik, rękawiczki – najlepiej razy dwa, żeby jak się z rana zmoczy jedną parę to na popołudnie zabrać drugą
  5.  Śpiworek do wózka – to najlepsza opcja dla Dzidziulów jeszcze zwózkowanych –  ocieplany polarkiem, z nieprzemakalną warstwą wierzchnią i ewentualnym kapturem
  6.  Grubszy kocyk – zawsze mam go w wózku w razie czego, gdy nie ma śpiworka to świetnie ogaci Malucha
  7.  Krem chroniący od wiatru i zimna – bez tego w zeszłym roku nie wyszłam z domu ani razu i w tym roku też nie zamierzam, skóra Malucha jest nadal bardzo wrażliwa
  8.  Grube rajstopy – pod spodenki, getry
  9.  Sweterki, bluzy – wszystko co jest ciepłe, grube i w ogóle – ja już złożyłam zamówienie u babci na super ciepłą wełnianą kamizelkę na drutach – babcie ratują skórę nawet jak ma się 25 lat
  10.  Podkoszulki i bodziaki z długim rękawem, ocieplane spodenki
  11.  Polarowe pajace do spania – uwielbiam je! Nawet jak Dzidziul  w nocy skopie kołdrę to i tak będzie jej ciepło

Jeżeli Maluch dopiero co się pojawił na świecie to fantastycznie sprawdzi się dodatkowo:

  • rożek,
  • śpiworek do spania w łóżeczku,
  • miękkie ocieplane buciki na dwór.

Hmmm to chyba tak z grupsza tyle. Może macie jeszcze jakieś pomysły – podzielcie się! Rozważałam też zakup termoforku dla Dzidziula do wózka, ale nie wiem czy nie będzie po prostu wyrzucany – bo to przecież taka ekstra zabawa jest jak mama cały czas zbiera coś po drodze.

dsc_0947

dsc_0984

4 Replies to “Zimowy must have”

  1. Świetne zdjęcia 😀
    Mnie również czekają zakupy zimowe…dzieci co prawda mają już prawie wszystko… Gorzej ze mną. Jakoś za swoje zakupy nie umiem się zabrać… 😉

    1. Bo najgorzej zabrać się za swoje! Jak już tyle energii poświęciło się na przygotowanie Dzidziula to gdy przychodzi do samej siebie króluje zasada „jakoś to będzie” 😀

  2. Ja dodałabym wełniane getry, takie jakie noszą większe dzieciaki i dorośli. Najczęściej na łydkach, ale bywa też, że są noszone na rękach. Zakładam je swojemu synkowi na spodnie. Ocieplają nogi od pachwinek po kostki, nakładam je trochę na buty. Można też wciągnąć je w kozaczki. To dla mnie najlepsza alternatywa dla rajstop, chcę unikać rajstop pod spodniami, bo przecież i tak dziecko spędzi więcej czasu w ogrzewanych pomieszczeniach. Wtedy wolę Je rozebrać do jednej warstwy, żeby uniknąć przegrzania. Ostatnio w restauracji, zaczepiła nas jedna mama dopytując gdzie można kupić takie wełniane ocieplacze dla dzieciaków, że to doskonały pomysł na szybkie ubranie dziecka w dodatkowe ciepłe warstwy. Szczerze się zdziwiła, gdy powiedziałam, że to zwykłe wełniane geterki ze sklepu ze skarpetkami. Dostałam wtedy miano trendsetterki 🙂 hehe
    Pozdrawiam

    1. Oooo muszę koniecznie poszukać takich wełnianych geterków i u siebie w mieście 🙂 Świetny pomysł!

Dodaj komentarz