Pierwsze słowa naszych Dzieci wzbudzają ogrom emocji i cichej nadziei „niech jej/jego pierwsze słowo to będzie mama”. Oczywiście najczęściej pojawia się słowo tata – ale to dlatego, że jest łatwiejsze, ha! U nas Dzidziul zaczyna gadać i właśnie sobie uświadamiam jaki to jest czad!
Gdy już Dzidziul zacznie świadomie mówić słowo mama i tata, wszystko kręci się wokół tego wątku. Babcie, ciocie, sąsiedzi podchodzą i wszyscy jak jeden mąż powiadają „no powiedz ładnie mama” (babcie od razu zaczynają szkolenie z cyklu „powiedz baba” chociaż żadna się do tego otwarcie nie przyzna :D) i jak już to słowo padnie mamy salwy okrzyków i gromkich braw. Patrzę na to sobie z boku i myślę sobie, że ja wiem coś, czego ten tłum zebrany nad moim Dzieckiem jeszcze nie wiem – niedługo Antonina zamieni się w Dzidziula – no dobra Małą Dziewczynkę – która na prawo i lewo będzie opowiadać co myśli, czyli:
- niestworzone historie z cyklu „a co by było gdyby” – Dzieciaki to uwielbiają prawda? mogłyby godzinami opowiadać co by było jakby były wróżką i potrafiły latać, albo jakby mieszkały w morzu albo lepiej – w kosmosie!, albo gdyby zjadły całą górę ciastek itd. itd.
- miliony pytań do – Antonia już wypowiada dwa magiczne zbitki słów czyli: co to? i ja już wiem z czym to się będzie jadło; mistrzem w zadawaniu pytań w moim domu byłam ja. Zadawałam ich chyba tysiące, jak nie miliony w ciągu kilku godzin. Wielu wymiękało i albo nie odpowiadało albo kazali iść się czymś pobawić – jedynym dzielnym, który pozostawał na polu walki był nie kto inny jak tata! 🙂 Patrząc na moje Dziecię, które czasami dostaje słowotoku ględząc coś po swojemu, czuję pod skórą, że akurat tę cechę odziedziczy po matce swej, której jak pozwalają gadać to ciężko ją potem przystopować;
- szczerość przede wszystkim – czasami jak tak patrzę z boku na to jak Maluchy bez cienia skrępowania walną prawdą prosto w oczy to myślę sobie, że takiej cywilnej odwagi nie posiada praktycznie nikt; bo kto jak nie właśnie Maluch powie całej rodzinie jakieś mega żenującej rzeczy albo powtórzy coś co palnęło się bezmyślnie w domu? Odkąd Antonina zaczyna podłapywać różne słówka mamy się z Mężem na baczności, bo nigdy nie znamy dnia ani godziny, kiedy nasze Dzecię tak słodko kogoś znokautuje jakimś tekstem a my spłoniemy najczystszym rumieńcem;
- dyskusje – Dzidziul ma już polot do długich dyskusji i swoich monologów na dosyć wysokich tonach; potrafi przybiec do mnie ze swojego pokoju trzymając w jednej ręce MiauMiaua, w drugiej książeczkę i „krzyczy” jakby chciała mi opowiedzieć, co się właśnie oburzającego wydarzyło, ja oczywiście muszę wysłuchać, dopytać, przytaknąć a czasami nawet zobaczyć co takiego sprawiło, że moje Dziecię jest takie wzburzone. Innym razem gdy rozmawiam np. z Mężem potrafi dobitnie krzyknąć „Mama!”, żebym zwróciła na nią uwagę i wysłuchała jej tyrady na temat jakiś, co oczywiście udaje jej się prawie w 100%..
O i tak mniej więcej to będzie wyglądać a salwy braw najbliższych niedługo mogą zamienić się w pobłażliwe uśmiechy, potakiwanie głową z równoczesną myślą „idź dziecko się lepiej pobaw” a czasami w niepewność „czy nie powiedziałem nic co Antonina może powtórzyć?” :). Jest to w sumie normalne i jakoś bardzo mnie nie przeraża fakt Antoniny – papugi. Ba! Ja się obecnie ekscytuję każdym najmniejszym słówkiem, a przez ostatnie trzy tygodnie słownik wyrazów Dzidziul poszerzył o takie oto słówka:
- ceśc – po naszemu „cześć”
- plooose – po naszemu „proszę” – ej i tutaj popadam w impas – po prostu NIE DA się nie złamać jak widzisz u swego Dziecka oczy jak u kota ze Shreka plus to przesłodko wypowiedziane słowo proszę! Nie i już!
- tak – nareszcie się go doczekałam i mam zamiar wprowadzać „tak” do wszystkiego żeby „nie” poszło w końcu w lekką odstawkę 😀
- jajo – cóż… świąteczna szkoła cioci
- tatuś – komentarz zbędny 😀 A słowo jest tak samo wyraźnie wypowiadane jak „nie”, „bajka” i „miso”!
- tędy/to – ułatwia spacery i wskazywanie przeróżnych rzeczy
- koń – na konia, słonia, osła czy tygryska z Kubusia Puchatka (tak – próbowałam jej wytłumaczyć że to nie jest koń :D)
- MAMUNIA, MAMUŚ oraz MAMA MOJA – ha! możecie się domyślać jaki mam ogromny uśmiech jak to piszę! Weszłam na wyższy level i żadna „bacia”, „dziadziuś” czy „ciocia” wypowiedziane przez mojego Brzdąca nie zabiorą mi tej radochy!
No i jak tutaj nie cieszyć się, że Dziecko zaczyna mówić? Autentycznie zaczynamy mieć ze sobą jakąś komunikację i to jest tak strasznie ekscytujące, że z każdym dniem chciałabym więcej i więcej a wymienionych powyżej sytuacji, wynikających z gadulstwa dzieciowego doczekać się nie mogę! Także uczymy się nowości poprzez książeczki, pokazywanie różności, słuchanie muzyki oraz GADANIE!