Nie, nic nie musisz

Zazwyczaj, kiedy idziemy w odwiedziny do dziecka, czy to na urodziny, święta czy po prostu ot tak bez okazji, przechodzi nam przez myśl: „a może by tak kupić temu maluchowi jakiś prezent?”. Drogie babcie, ciocie, dziadkowie, wujkowie i przyjaciele, wcale nie musicie! A już na pewno nie musicie przynosić czegoś za każdym razem i głowić się co sprawi dziecku największą radość. Zazwyczaj dziecko na etapie lat dwóch ma już stosy zabawek, którymi raz się bawi a raz nie. Z jednej prostej przyczyny – ma ich za dużo. Bo czy potrzebna jest dziecku kolejna lalka, maskotka czy inna gadająco-edukacyjno-interaktywna zabawka? Ja Wam mówię, że wcale nie. Ale jeśli już bardzo chcecie coś temu maluchowi sprawić (a sama z doświadczenia osoby, która uwielbia kupować dzieciom „coś” wiem, że czasami ta chęć jest silniejsza niż zdrowy rozsądek) to zerknijcie sobie na tą krótką ściągawkę rzeczy drobnych, tanich a sprawiających OGROMNĄ frajdę dziecku.

  1. Książeczka – tekturowa, z kolorowymi obrazkami. Jeśli dziecko dopiero zaczyna naukę mówienia, fantastycznie sprawdzi się wersja ze zwierzątkami, owocami, warzywami i cała plejada tego typu książeczek. Kiedy maluch jest na etapie umiejętności skupienia się chociaż na 3-5 minut spokojnie można wybrać trudniejszą wersję – z krótkimi opowiadaniami. Jest to koszt maksymalnie do 15zł a i spokojnie znajdziecie też książeczkę za złociszy trzy i będzie idealna.
  2. Zestaw kąpielowy- które dziecko nie lubi wieczornej posiadówy w wannie? Ja osobiście nie znam 🙂 Możemy spokojnie wybrać się do sklepu i kupić gumową kaczkę, konika morskiego, łódkę, łódź podwodną albo książeczkę właśnie! 🙂 Do tego pięknie pachnący płyn do kąpieli, który zrobi mega pianę a dziecko będzie zachwycone! Takie proste a tak cieszy 🙂
  3. Bańki – po prostu! Zwykłe, za 2,50 starczą a frajdy będzie co niemiara zwłaszcza w okresie wakacyjnym, kiedy możemy spokojnie puszczać je na dworze jeśli boimy się o powódź na domowym dywanie. Kto z Was nigdy nie ganiał za bańkami albo nie błagał rodziców o dorobienie „magicznego płynu co 15 minut? 🙂
  4. Naklejki – gwarantuję Ci, że dasz dziecku książeczkę z naklejkami a nie oderwie się od nich przez długą chwilę. Będzie je przyklejać, odklejać i przeklejać w inne miejsce do bólu. Poza tym, możecie stworzyć zeszyt z naklejkami i doklejać kolejne, które dziecko dostało np. od lekarza, dentysty czy cioci.
  5. Puzzle tradycyjne i drewniane – chyba najdroższy punkt z całej listy, bo to koszt ok. 20-25zł czasami, chociaż tańsze wersje też się znajdą oczywiście. W tej chwili znajdziemy całe mnóstwo puzzli dedykowanych dla dzieci już od 12 miesięcy! Uwierzcie mi, że dzieci naprawdę dają im radę i bardzo się w to wkręcają.
  6. Zestaw małego artysty – blok techniczny i mazaki od czterech dni nie mają się u nas z czym równać. Malujemy wszystko co się da i na ile nam pozwalają zdolności – w moim przypadku jest to poziom przedszkolaka, ale zawsze to coś :). I nie bójcie się, że narazicie się na pioruny ciskane z oczu mamy obdarowanego mazakami Malucha – są takie które się ścierają ze ściany (przetestowałam), z całego ciała (przetestowałam), ze wszystkich ubrań (przetestowałam) więc luz! Ale jeśli obawy Was jednak nie opuszczają śmiało śmigajcie po kredki świecowe, farby, pędzelki i blok rysunkowy/techniczny.
  7. Foremki do piaskownicy – serduszka, rybki, koniki, gwiazdki jest tyle fantastycznych foremek do piachu, że aż czasami ciężko przejść obok nich obojętnie. Do tego jakaś łopatka i już mamy zestaw małego artysty w wersji „na świeżym powietrzu”.
  8. Akcesoria –  spinki, gumki, opaski czy chustki na pewno nie umkną uwadze dziewczynkom, za to okulary przeciwsłoneczne, czapka z daszkiem albo ciekawe skarpetki uszczęśliwią nie jednego chłopca.
  9. Balony – naprawdę, nie żartuję. Wystarczy kilka nadmuchanych balonów, żeby dzieci skakały do góry z radości i za nimi właśnie. Balonami możemy rzucać, dmuchać, z niektórych stworzyć kolekcję zwierzątek albo miecz i dzięki nim stworzyć różne kreatywne zabawy, które zajmą dzieci na dłuższą chwilę.
  10. Swój czas – możecie przynieść dziecku wszystkie wymienione wyżej rzeczy ale tak naprawdę czasu spędzonego z maluchem nic nie zastąpi. Warto wybrać z takim brzdącem na spacer, na plac zabaw, pobawić się z nim w jego pokoju, poczytać książeczkę czy porzucać piłką. To powinno być najważniejszą rzeczą jaką przynosimy dziecku reszta to tylko dodatki.

A na koniec taka moja mała refleksja. W dniu Pierwszej Komunii Świętej dostałam od chrzestnej książkę, która była jednocześnie miejscem na życzenia od gości i moje wspomnienia z tego dnia. Ciocia napisała mi tam takie jedno zdanie, które do dziś mam w pamięci „abyś potrafiła cieszyć się nawet z tych najmniejszych rzeczy”. I czasami, kiedy wpadam w niezdrowy pęd codzienności wracam sobie do tych słów, które sprowadzają mnie na ziemię a będąc mamą mojego Małego Żywiołu, robię co mogę aby m.in. właśnie tego Ją nauczyć. Książka leży sobie skrzętnie schowana w piwnicy i czeka na moment w którym pokażę ją Tosi, między innym właśnie dla tych słów.

Także jeśli jesteś ciocią, wujkiem, znajomym itp. itd. z czystym sumieniem możesz wpaść do malucha z garstką balonów albo z nastawieniem na fantastyczną zabawę pełną śmiechu i radości.

 


Jeśli spodobał Ci się ten wpis i uważasz, że warto go przeczytać, będę bardzo wdzięczna jeśli wyrazisz to w komentarzu, dasz like lub nawet udostępnisz 🙂

Zapraszam także do polubienia fan page Oh Mummy! na Facebooku, oraz obserwowania nas na Instagramie 🙂

2 Replies to “Nie, nic nie musisz”

  1. Ja również uważam, że prezenty co wizytę nie są potrzebne. Posunę się nawet o krok dalej i powiem, że przez presję kupowania prezentów ludzie z czasem zaczynają się coraz mniej spotykać, a szkoda! Nic nie jest warte więcej niż czas spędzony z najbliższymi. Pozdrawiam!

  2. Wiesz, mnie też wychowano tak, bym doceniała małe rzeczy. To bardzo przydatne na dorosłej drodze życia, ale to pewnie też wiesz 🙂
    Twoja lista drobiazgów jest świetna! Wszystko, co na niej jest ucieszyłoby mojego synka, a pisaki w szczególności 🙂 Ma ich krocie, a wciąż mu mało 🙂

Dodaj komentarz