Ciąża to nie choroba ale i nie bułka z masłem

Ciąża – magiczny czas dla każdej kobiety. To możemy przeczytać w każdej książce, artykule, to powie Ci każda celebrytka w programie śniadaniowym i cała rodzina. Ja też tak powiem, ale po przecinku dodam: oraz pełen lęku, wyzwań i ogromu walki z własnym sobą (czytaj: hormony).

Gdy Antonia siedziała sobie jeszcze wygodnie w moim coraz to większym brzucholu to nachodził mnie pełen wachlarz emocji z tym związanych po radość, chęć skakania pod sufit po lęk i strach przed nieznanym. Starałam się czytać jak najwięcej na temat ciąży, porodu i wychowania. W większości były to bardzo suche fakty albo artykuły, które popadały ze skrajności w skrajność. Brakowało mi w tym wszystkim takiej ludzkiej szczerości i normalnego kobiecego punktu widzenia. Może i było kilka informacji na temat faktycznego wyglądu porodu czy połogu (co potem jak się okazało niewiele miało wspólnego z rzeczywistością) czy pięknie przygotowane listy typu „must have” dla matki i dziecka do szpitala na których wg mnie znajdowała się masa niepotrzebnych rzeczy – bo serio kobieta, która ma skurcze ma czas na czytanie ulubionej książki? Serio?! Bardzo chętnie bym taką kobietę spotkała i po prostu spytała: JAKIM CUDEM? Nie wiem… w każdym razie ja sobie nie wyobrażam delektować się literaturą, kiedy każdy kolejny nadchodzący skurcz odbiera Ci energię a jedyna myśl jaka przychodzi Ci do głowy, a w zasadzie dwie to: „nie dam już rady” przeplatane z „chcę mieć to już za sobą”.

Ale pomijając sam fakt przygotowywania ubranek, pieluch, ręczników itd. ciężko znaleźć wprost napisane zdania typu ciąża to nie jest łatwa sprawa, która składa się jedynie z cudownych pełnych radości momentów i powiększającego się brzuszka z tygodnia na tydzień. Pierwszy trymestr był dla mnie okropny – nudności o każdej porze dnia i nocy, drażliwość na wiele zapachów (nawet lodówki nie mogłam sama otworzyć a zachcianka na sałatkę jarzynową skończyła się skonsumowaniem jej w całości tylko przez Męża), zasypianie wszędzie, w każdej pozycji i o każdej porze, omdlenia i ogromna nadwrażliwość. Takiego hardcoru nie życzę nawet największemu wrogowi. Co do brzuszka to tylko kobieta w ciąży wie jaki to trudny temat. Wszyscy się nad nim zachwycają i słyszysz ciągle „Jaki on duży!”, albo „jaka już jesteś grubiutka!”. Wszystko to oczywiście z uśmiechem na twarzy i życzliwością ale Tobie otwiera się nóż w kieszeni i masz ochotę kogoś pogryźć, bo posiadanie brzuszka nie zawsze jest proste, łatwe i przyjemne. Bo chyba nikt nie powie, że budzenie się na siku co 20 minut jest takie ekstra, chociaż po porodzie stwierdziłam, że można to nazwać treningiem przed nieprzespanymi nocami tylko bez płaczu Dzidziula i karmienia. Brzuszek jest owszem cudowny i osobiście bardzo go lubiłam, ale przy takim wahaniu hormonów, kiedy ktoś mi powiedział jaki to ja mam duży brzuch potrafiłam zalać się łzami tak po prostu po czym za dwie minuty śmiać się do rozpuku.

Także tak drogie przyszłe mamy. Ciąża to nie taki lekki i tylko przyjemny temat. Ja w ciąży lubiłam być a najcudowniej czułam się w 5-7 miesiącu ale nie zawsze było kolorowo i słodko. I dlatego postanowiłam otworzyć nowy wątek dla wszystkich przyszłych mam. Znajdziecie tutaj informacje, które ja sama chciałabym poznać przed porodem. Bez lukru i ściemy. Ale przybliżę Wam także przyjemne, zabawne i dziwne aspekty bycia w stanie błogosławionym, bo takich też było mnóstwo!

Jak to się mówi – ciąża to nie choroba ale ja dodam – ale też nie bułka z masłem.

 

11204740_10205230336549725_1262707292_o

 

 

 

 

Dodaj komentarz