O dziecięcych biodrach słów kilka

Ten dzień i tę wizytę pamiętam do dziś! O dysplazji stawów biodrowych nie wiedziałam wtedy NIC i komunikat lekarza wywołał u mnie falę gorąca i strachu. Byłam przerażona!

Dr – Oj, niedobrze tutaj… jeszcze spojrzymy z innej strony…
Lekarz zamyślony patrzy na ekran a ja czuję jak serce bije mi coraz szybciej, patrzę na swoją trzytygodniową Antosię i staram się ją przytrzymać, aby lekarz mógł bezproblemowo dokończyć USG bioderka. W końcu kończy badanie i mówi, że można ją już ubrać. Biorę więc Małą na przewijak od razu pytając – Czy wszystko dobrze? – choć i tak czułam, że nie do końca, wiecie pytanie pro-forma z nadzieją w tle.
Dr – Córka ma dysplazję prawego bioderka. Proszę ją ubrać i zaraz pogadamy.

Głos lekarza rozbrzmiewał w moich uszach wywołując u mnie z każdą sekundą coraz większy lęk. Ubrałam Dzidziula, wzięłam na ręce, spojrzałam na doktora i czekałam jak na jakiś wyrok – kontrola za dwa tygodnie a póki co szerokie pieluchowanie tetrą i noszenie pionowo w żadnym wypadku na leżąco – jedynie do karmienia i recepta na Pieluchę Frejki – żeby w razie czego na przyszłą wizytę była, gdyby z bioderkami nie było poprawy. Wiecie co wtedy czuje młoda matka – jedną wielką panikę. Bo to przecież takie rutynowe i standardowe badanie miało być – każdy tak mówił! Praktycznie nic nikomu nie wychodzi! Nie ma czego się bać! I co? Poszłam właśnie z takim nastawieniem i mocno się zdziwiłam. Nie byłam w ogóle przygotowana na taki rozwój wydarzeń.

Mąż po nas przyjechał – wręczyłam mu książeczkę zdrowia i receptę… Od razu podjechaliśmy do sklepu medycznego, zamówiliśmy pieluchę, wróciliśmy do domu i zaczęliśmy szukać informacji. Z każdym przeczytanym zdaniem robiło mi się gorzej… Mała miała stopień IIb co oznaczało prawdopodobnie dłuższe leczenie… od razu zabraliśmy się za pieluchowanie, każdemu udzieliliśmy wskazówek noszenia Małej i zabraliśmy się za lekturę.

Dysplazja – ale o co w ogóle chodzi?

Dysplazja stawów biodrowych to nic innego jak wrodzony – powstałym w okresie życia płodowego, zahamowany i zaburzony ich rozwój. Istnieje prawdopodobieństwo, że jeżeli w Waszych rodzinach ten problem występował, Wasz Maluch oberwie rykoszetem – choć niekoniecznie. Duże znaczenie odgrywa tutaj poród siłami natury. Hormony takie jak estrogen i relaksyna wpływają na rozluźnienie torebki stawowej, więzadeł i ścięgien – stają się one nadmiernie elastyczne – pomaga to nam – kobietom podczas porodu ale wpływa to także na Dziecko, w szczególności na dziewczynki (częstotliwość zaburzeń stawów biodrowych jest u nich kilkukrotnie wyższa). Dysplazją narażone są także dzieci w położeniu miednicowym, cięższych niż przeciętna waga, ciąż mnogich – ich możliwość ruchu nóżkami i ciałem jest ograniczona co powoduje pozostawanie przez dłuższy czas w pozycji asymetrycznej w brzuchu mamy. Kolejną przyczyną dysplazji może być wiek biologiczny inaczej nazywany „wiekiem kostnym”. Jest to różnica w tempie i charakterystyce dojrzewania każdego człowieka. Jest to po prostu związane z cechami biologicznymi dziecka, które powodują trochę dłuższe ale niekoniecznie nieprawidłowe, dojrzewanie jego ciała.

Badania i stopnie nieprawidłowości

Pierwsze badania bioder naszych Pociech odbywają się tuż po narodzinach, przeprowadza je pediatra-neonatolog. Gdy nie widzi nieprawidłowości, przy wypisie ze szpitala przekazuje Wam namiar do ortopedy, do którego należy się zgłosić w 3-4 tygodniu życia Dziecka. Zanim to nastąpi przy kontrolnych wizytach, również pediatra powinien sprawdzić stan bioderek.

Ortopeda bada najpierw stopień odwiedzenia w stawach, ich swobodę oraz stabilność a następnie wykonuje USG aby żadna ewentualna nieprawidłowość nam nie umknęła. Stopień Ia i Ib oznaczają, że bioderka na ten moment są dojrzałe w stosunku do wieku rozwojowego. Wynik IIb to już sygnał o pewnej niedojrzałości ale nie jest jeszcze wymagane specjalne leczenie – należy jedynie przestrzegać wszelkich wskazań profilaktycznych przekazanych nam przez ortopedę. Każde dziecko powinno mieć wykonane dwa badania bioder, aby upewnić się o ich dojrzałości i prawidłowym rozwoju. Także nawet jeżeli na pierwszej wizycie wszystko jest ok, rutynowo powinniście się zgłosić ponownie na badanie. Stopień IIb i IIc wskazuje już nieprawidłowość w rozwoju stawu biodrowego i konieczne jest wdrożenie specjalistyczne leczenie. Najczęściej stosowaną metodą w tym wypadku jest Pielucha Frejki, która ustawia nóżki dziecka w pozycji żaby. Nie ma jednak standardowych działań, które mogłyby być wdrażana w poszczególnych stopniach dysplazji. O leczeniu dziecka decyduje ortopeda po bardzo dokładnych badaniach i do każdego dziecka podchodzi indywidualnie. W przypadku dysplazji stopnia IIb, zalecono mi też chustę, którą stosowałam zamiennie z Frejką i kładzenie na brzuszku ustawiając nóżki na „żabkę”. Całe szczęście to pomogło i po 2,5 miesiąca wszystko było na swoim miejscu!

Dbanie o prawidłowy rozwój bioder

Jeżeli nie ma żadnych nieprawidłowości w rozwoju stawów biodrowych, nie ma potrzeba wdrażania działań „profilaktycznych”, należy jedynie pamiętać o kilku zasadach dotyczących pielęgnacji i rozwoju noworodków. Mianowicie – dbamy o to aby Dzidziul miał pełną swobodę ruszania nóżkami – niezbyt ciasno zapięta pielucha, luźne śpiochy. Nie prowadzimy żadnych biernych ćwiczeń, polegających na kręceniu nóżkami dziecka – rowerki, kółka. Kładziemy dziecko w różnych pozycjach: na boku, na plecach, na brzuchu – tak aby zachować odpowiednie proporcje i różnorodność. Kładzenie malucha tylko w jednej pozycji może prowadzić zakłóceń rozwoju. Prawidłowa zmiana pieluchy także ma wpływ na bioderka naszych Maluchów – zabronione jest zadzieranie nóżek do góry aby wytrzeć pupę, Malca powinno się delikatnie przekręcać z boku na bok. Do zobrazowania polecam obejrzeć instrukcję Pawła Zawitowskiego.

Jeśli chodzi o kształtowanie nawyków i postawy ciała niewskazane są wszelkie chodziki, skoczki, pchacze czy pionowe huśtawki do ukończenia przez dziecko 1. roku życia. Nie powinniśmy pomagać dzieciom w zdobywaniu coraz to wyższych pozycji, bo gdy Maluch sam to robi – w swoim tempie uczy się, jakie są możliwości i ograniczenia jego ciała. Uczy się reagować na zmianę pozycji, balansować ciałem, jak bezpiecznie się przemieszczać z dołu do góry, na bok i do przodu. Oczywiście każda pomoc techniczna będzie chętnie wykorzystywana przez Malca (chodzik, pchacz) ale i przez jego ciało niestety też, czego skutkiem są przejściowe lub utrzymujące się zmiany w kształtowaniu nowych strategii ruchu, stabilizacji i równowagi. Dziecko, które siedzi w chodziku nie obciąża stóp, kolan, bioder i wreszcie całego ciała, tak jakby robiło to samodzielnie. Stopy uczą się jedynie odpychać, zamiast badać podłoże, przenosić odpowiednio ciężar ciała – większość ciężaru spada na miednicę i stawy biodrowe. Chodzik zmienia czucie i pojmowanie ciała, ogranicza prawidłowe doświadczenia ruchowe i czuciowe, które są ogromnie ważne dla rozwoju dziecka. Podobna sytuacja ma się ze skoczkami i huśtawkami. Oczywiście być może nic Waszym Maluchom nie będzie, bo dzieci mają ogromną umiejętność adaptacyjną, ale po co ryzykować? U mnie chodziki, pchacze i inne tego typu zabawki stanowczo były zakazane ze względu na Tosiowe bioderka a i ze zdrowymi dziesięć razy bym się zastanowiła zanim wsadziłabym tam mojego Dzidziula – poza tym Przyjaciółka – fizjoterapeutka wyrzuciłaby go przez okno jak tylko by się znalazł u mnie w mieszkaniu 🙂

Pozycja „W”

Kiedy dzieci są starsze bywa, że zaczynają siadać między piętami, co budzi niepokój wielu rodziców i mój zresztą też, bo po przejściach z bioderkami jestem na tym punkcie wyczulona. Ale jak się okazuje nie zawsze taki siad jest powodem do obaw. Jeżeli jest to jedna z wielu pozycji, które dziecko przyjmuje podczas zabawy, nie miało wcześniej problemów z biodrami lub innych schorzeń, nie jest zbyt ciężkie lub wiotkie, a to siadanie jest rzadkie – nie ma się o co martwić. Jeżeli chcemy oduczyć dziecko tego typu siadania, idąc za radą Pawła Zawitowskiego „nie koncentrujemy się na werbalnym przekazie naszych oczekiwań (…) musimy zaangażować swój własny umysł i ciało, przebywać więcej z dzieckiem – głównie na podłodze, macie, aranżować ciekawsze i bardziej „przestrzenne” zabawy, wymagające częste zmiany jego pozycji.”. Jeżeli jest to jednak dominująca pozycja u dziecko, należy zgłosić się do fizjoterapeuty aby wykluczyć wszelkie zaburzenia w stawach biodrowych.

Temat bioder na pewno nie został przeze mnie wyczerpany, chciałam jedynie przybliżyć Wam ten problem w sposób jak najbardziej przystępny. Do pogłębienia tematu odsyłam Was do książki Mamo, Tato co Ty na to? Pawła Zawitowskiego, z którą nie rozstawałam się przez pierwszy rok życia mojego Dzidziula 🙂

Nie jestem lekarzem więc jeżeli widzicie jakieś niedociągnicia lub błędne info – prostujcie w komentarzach, będę bardzo wdzięczna :-).

 

 

Dodaj komentarz