Sezon ogórkowy na imprezy dla dzieci oficjalnie zamknięty

Fajnie, kiedy miasta mają chęć działać i organizują coś dla Dzieci – TYLKO dla Dzieci. Mobilizują wtedy rodzica aby ruszył swoje cztery litery i zabrał swoje Latorośle na istny plac zabaw z magikiem, rybką MiniMini i dmuchanym zamkiem. Warszawski Piknik Rodzinny przywitał nadchodzącą wiosnę z przytupem!

Lubię imprezy dla Dzieci, nie będę zaprzeczać – ale takie dobrze ogarnięte i przemyślane, gdzie naprawdę Dziecko może poszaleć, spędzić ciekawie czas i czegoś się nauczyć. I może w większych miastach takich imprez jest na pęczki, tak w mniejszych nie za bardzo. Na specjalne atrakcje też ciężko liczyć. Zazwyczaj jest ten sam scenariusz: konkursy z nagrodami (+ czasami pytania z kosmosu), występu miejscowych zespołów młodzieżowych wokalno-tanecznych, jakiś koncert na koniec – głównie już dla dorosłych. Zastanawiam się czy tak zawsze było? Czy gdy byłam małą dziewczynką, takie zabawy dla dzieci były organizowane głównie dla dzieci czy może, jak to się teraz często zdarza, są tylko szumnie takowymi nazywane. Sięgając pamięcią do czasów przedszkolno – podstawówkowych, pamiętam zapierający dech w piersiach występ Majki Jeżowskiej. Ależ wtedy było radości a piosenkę „Wszystkie dzieci nasze są” teraz sama podśpiewuję Tosi. Były teatrzyki w miejscowym Domu Kultury ale i w plenerze, Dni Sportu, cotygodniowe festyny w wakacje – za każdym razem na innym osiedlu. To był czad! Teraz może i coś tam z tego zostało ale niewiele, choć obserwując co się dzieje przynajmniej u mnie w mieście, jakieś światełko w tunelu jest :-).

Miałam niedawno przyjemność być na Warszawskim Pikniku Rodzinnym organizowanym w ramach Warszawskich Dni Rodzinnych i widząc te uśmiechnięte twarze Dzieci, które biegały od atrakcji do atrakcji, doszłam do wniosku, że to jest właśnie to sedno sprawy, ten cel, który każdy organizator powinien sobie stawiać jako numer jeden. Organizując takie imprezy powinniśmy sobie postawić pytanie: czy Dzieciom będzie się to podobać? Czy będą chciały wziąć udział w takim a nie innym konkursie, czy dzięki tym atrakcjom wyjdą z uśmiechem od ucha do ucha. Wiem – zdaje sobie sprawę, że koszty, że nie zawsze się ma to co się chce, bo część mojej pracy polegała na organizowaniu atrakcji dla Dzieci! Ale kurde, Dzieci naprawdę nie trudno uszczęśliwić, wystarczy że raz na jakiś czas zmieni się zapraszanych gości. Często można znaleźć też wolontariuszy – choć w sumie nawet i nie – samych studentów pedagogiki, którzy z miłą chęcią zaangażują się w takie imprezy i poprowadzą wypasione zabawy. Owszem, jest to czasochłonne, wymaga większego zaangażowania i czasami żmudnego szukania – ale się da.

Chętnie widziałabym takie inicjatywy jak Warszawskie Dni Rodzinne w innych, mniejszych miastach gdzie tak trudno o jakieś sensowne rozrywki dla Dzieci – wiecie, takie bez kulek przede wszystkim… Cóż, może kiedyś się to zadzieje, a tymczasem rzućcie okiem na to co się działo 19 marca.

 

DSC_0185

DSC_0177

DSC_0168

DSC_0148

 

Dodaj komentarz