Kurą domową być

Dzidziul śpi.

Siedzę w kuchni z kubkiem zielonej herbaty i myślę sobie, że moje marzenia właśnie się spełniają.

Kiedy rozmawialiśmy ze znajomymi o tym jak sobie wyobrażamy swoje życie, zawsze mówiłam, że chciałabym mieć kochającego męża i dzieci, że chcę spędzić z nimi czas i dbać o dom. I wiecie co? To właśnie się dzieje. Żadna praca nie byłaby dla mnie bardziej satysfakcjonująca niż ta którą mam obecnie – jestem pełnoetatową mamą i żoną. I dobrze mi z tym! Nie potrzebuję robić zawrotnej kariery. Owszem fajnie czasami odciąć się od obowiązków domowych i zająć się czymś innym ale nie musi to być koniecznie full time job. Tak – lubię być tzw. kurą domową! 🙂 Lubię sprzątać bo to mnie uspokaja, lubię gotować bo sprawia mi ogromną radochę fakt, że mam dla kogo, lubię planować tygodniowe menu i robić na nie zakupy bo dzięki temu mam spokojną głowę. W tym roku robię przetwory i wiem, że szybko mi się to nie znudzi – dzięki temu wiem co jem i wiem co je mój Dzidziul. Pomyślicie, że może jestem lekko nienormalna. Ale to właśnie jest dowód na to, że każdy może żyć w swojej utopii.

I czy moja jest taka zła?

Dzięki niej codziennie rano słyszę ten delikatny głosik z pokoju obok wołający „mama”, obserwowałam jak Dzidziul rośnie, raczkuje, siada, chodzi, mówi pierwsze słowa i powoli staje się coraz bardziej bystrym człowieczkiem. Mogę siąść wieczorem z mężem i tak po prostu rozmawiać o wszystkim i o niczym i cieszyć się sobą. Możemy mówić o tym co nas trapi, co nas cieszy i nieustająco poznawać siebie i dbać o nasz związek.

Z całą pewnością uważam, że fakt że kobieta siedzi w domu z dzieckiem nie oznacza, że jest męczennicą i że czuje się gorsza (?!). Gdy ktoś mnie pyta teraz czym się zajmuję i z uśmiechem odpowiadam, że Tosią, spotykam się z różnymi reakcjami – po wymowną ciszę, przez smutne potakiwanie z komentarzem „no tak… teraz ciężko znaleźć pracę”, po „ale planujesz wrócić do pracy?”. I wiecie co? Ani razu – ANI RAZU nie usłyszałam – „O jej! Ale super!” :). Dlaczego? Przecież mam ogromne szczęście że robię to co robię i mam możliwość poświęcenia tyle uwagi dziecku i mężowi w obecnych czasach. Niestety nie każdy może zostać w domu i wraca do pracy. Owszem niektóre kobiety chcą wrócić i też nie ma w tym nic złego. Po prostu uważam, że obecnie świat w swoim pędzie zapomina, że nie samą pracą żyje człowiek a ja jestem ogromnie wdzięczna, że przynajmniej na razie mogę się cieszyć takim luksusem jakim jest bycie pełnoetatową kurą domową.

045

 

6 Replies to “Kurą domową być”

  1. […] Featured image caption: The middle-class housewife of the postwar era led a more complicated life than that myth suggests. (Courtesy Oh Mummy!) […]

  2. I’m curious to find out what blog system you’re utilizing?
    I’m having some minor security issues with my latest website and I would like to find
    something more secure. Do you have any solutions?

  3. O tak! To cudownie, że jesteś kura domowa! Ja też i tak jak Ty cieszę się tym szczęściem każdego dnia! ?

  4. W dzisiejszych czasach ludzie kompletnie nie umieją cieszyć się szczęściem innych. Jeśli nie rozumieją ich wyborów to automatycznie uznają je za złe. Mnie serce rośnie jak czytam to co piszesz, bo wiem, że odnajdujesz się w tym co robisz i to, że ja na kurę domową nadaję się 1-2 w tygodniu nie zmienia faktu, że uważam, że to co robisz jest fantastyczne właśnie dlatego, że daje Ci szczęście 🙂
    Besides, you rock at this! 🙂

  5. I to jest piękne <3

Dodaj komentarz