Mama też w tym jest

Tyle ostatnio jest artykułów o prezentach mikołajkowo – gwiazdkowych, że od ich przestudiowania aż głowa boli. Są prezenty podzielone na kategorie 0-6msc, 6-12 msc, 2 latka, 3 latka…., są pokategoryzowane wg płci, zgodne z myślą Montessori, edukacyjne, rozwijające motorykę, muzyczne, zbiory najciekawszych książek dla dzieci itd. Sądzę, że cokolwiek by Wam nie przyszło do głowy – na bank znajdziecie taką kategorię. Pomyślałam sobie, że skoro w internetach tyle już jest tych zestawień, to bez sensu wymyślać swój autorski. Zresztą nieszablonowy tekst powstał w zeszłym roku o tym jaki prezent kupić mamie. Dlatego postanowiłam się skupić na temacie prezentowym ale zupełnie od innej strony i nie koniecznie wiążąc to z gwiazdką.

Otóż drogie babcie, ciocie, koleżanki, mężowie, siostry, szwagierki i wszechświecie – jakiś czas temu pojawiło się kilka artykułów na temat prezentu dla noworodka – co najlepiej, co brać pod uwagę, co będzie praktyczne, czego świeżo upieczona mama potrzebuje. I wtedy pojawiła mi się w głowie jedna myśl, która do tego stopnia nie dawała mi spokoju, że oto właśnie czytacie ten tekst. Kluczowym pytaniem z wymienionych powyżej jest: czego MAMA potrzebuje. Dlaczego wszystko skupia się tylko na Maluszku? Nie zrozumcie mnie źle. Absolutnie nie mam NIC przeciwko prezentom robionym noworodkom. Nic a nic! Sama uwielbiam robić takie prezenty! Ale nigdy nie pomyślałam o tym, że mamie, która to owo Maleństwo właśnie wydała na świat nawet jakiś mały kwiatuszek się należy. Kurde! Wydanie na świat dziecka to nie takie hop i siup prawda? 🙂

Ale żeby nie pozostać gołosłowną i jakoś Wam tę swoją tezę uargumentować to powiem Wam jak to z nami – mamami po narodzinach wygląda.

  • Hormony level master x 1000 – jak sądzicie, że z ciężarną jest ciężko bo buzują w niej hormony to uwierzcie mi na słowo, że po porodzie przynajmniej przez pierwsze dwa tygodnie jest o wiele, wiele, wiele gorzej. Hormony tak ogromnie szaleją, że są nie do okiełznania. Robią z młodą mamą co chcą i jak chcą. Szczęście z narodzin dziecka jest pomieszane z potokami łez z niewiadomych przyczyn. Do łez jest nas w stanie wtedy doprowadzić nawet ciap założony na złą nogę albo krzywe spojrzenie położnej. To zdecydowanie nierówna walka i zdecydowanie my i całe otoczenie jesteśmy tymi przegranymi w tej sytuacji.
  • Karmienie – ile jest kobiet, którym ten temat spędza sen z powiek. Walka z laktacją, przystawianiem dziecka, nauką techniki jest naprawdę trudną rzeczą. Nie każda kobieta ma to szczęście i Maluch w lot łapie jak ma jeść. Często są to godziny spędzone na próbach przystawiania, rozmowach z położnymi czy doradcami laktacyjnymi. Do tego dochodzi frustracja – „co ja takiego robię źle, że moja córka nie chce jeść”, „dlaczego nie mam wystarczającej ilości mleka”.
  • Ból – czy to poród przez cesarskie cięcie czy poród naturalny, ból jest nieodzownym elementem przychodzenia na świat wyczekiwanego dzieciątka. Są nacięcia, rany do zagojenia i dyskomfort przy większości czynności. Przy porodzie naturalnym, to uczucie mija dosyć szybko – oczywiście u różnych kobiet jest różnie, przy porodzie przez cesarskie cięcie mam wrażenie, że proces trwania w bólu jest znacznie wydłużony. To jedynie moje subiektywne obserwacje, bo sama miałam to szczęście, że rodziłam siłami natury (nie wiem jak wy, ale strasznie lubię to górnolotne stwierdzenie :D).
  • Bezsenność – to coś czego doświadczasz już pierwszej nocy po porodzie. Nocne karmienie mniej więcej co godzinę – półtorej – tak to u mnie wyglądało. Do tego też trzeba się przyzwyczaić. Nie znam żadnej mamy, dla której ten temat od początku jest bezproblemowy. Zmęczenie po porodzie i niedosypianie naprawdę nie jest lekką sprawą a trzeba się z nią zmierzyć od razu. Nie ma że później, że mi się nie chce. W ogóle, bardzo denerwują mnie trywialne komentarze i bagatelizowanie „problemu” bezsenności mam. Można często usłyszeć „przesadzasz”, „na pewno nie jest tak źle”, „przecież wiedziałaś że tak będzie”, „możesz sobie odespać w dzień” – to mój faworyt, bo owszem czasem możesz ale w większości przypadków już nie bardzo. I mówią to osoby, które albo nie mają dzieci, albo już nie pamiętają jak je miały albo mężczyźni. Osobiście nigdy nie usłyszałam od rodziny, przyjaciół czy męża, że przesadzam ale znam kobiety, które niestety tak..
  • Wygląd – na pierwszym miejscu dla mamy jest właśnie narodzone dziecko. Oczywista oczywistości i 100% prawdy. Skupiamy się nad tym maluchem najbardziej jak się da, analizujemy, wertujemy książki, poradniki i wiecie co – taki stan rzeczy się nie kończy. Bo odkąd stajesz się mamą ciągle myślisz, analizujesz i dbasz o swoje dziecko. Ale jest jedna różnica – po porodzie mamy zatracają siebie. Raz że mają nowy życiowy obowiązek to jeszcze nie wyglądają tak jak przed porodem. Brzuch nie ten, waga wciąż niezadowalająca, wory pod oczami, luźne ubrania bo najwygodniej, fryzura na Małą Mi i lansowanie mody na „no make-up only”. To wszystko sprawia, że gdzieś ta nasza kobiecość się zgubiła. Ciąża i poród jest naprawdę dużą ingerencją w ciało kobiety i nie ma się co dziwić, że samopoczucie i samoakceptacja nie jest na idealnym poziomie Akurat z kwestią wyglądu całkiem nieźle sobie poradziłam, bo naczytałam się bardzo wiele o zatraceniu kobiecości i się zawzięłam, że ja tak nie będę, że po porodzie chcę wyglądać ładnie dla siebie i dla męża. Możecie mnie uznać za wariatkę, ale ja do szpitala spakowałam lusterko i wszystkie ulubione kosmetyki. Przez 4 dni pobytu w szpitalu miałam makijaż i zrobioną fryzurę i ogromną radość sprawiał mi fakt, że gdy ktoś przychodził z wizytą mówił: jej, jak ty ładnie wyglądasz! Z wyraźnym zdziwieniem w głosie. Byłam z siebie bardzo zadowolona. Paradoksalnie czułam się wtedy taka ładna i super szczupła. Jak teraz o tym pomyślę, to chce mi się śmiać – ale fakt, że widziałam już swoje stopy i mieściłam się w jedną z ulubionych spódnic dodawał mi skrzydeł. Rzeczywistość a mój stan samoakceptacji wtedy zweryfikowały zdjęcia, które mogę teraz przejrzeć. Ale co tam! Wtedy czułam się ekstra slim i fit! Ale nie każda kobieta tak ma.

I właśnie o to chodzi – żeby kobieta w całym tym poporodowym zamieszaniu mogła poczuć się piękna, doceniona i odnalazła w sobie choć cień kobiety sprzed ciąży. Dlatego gorąco Was zachęcam, jeśli macie wokół siebie przyszłą mamę, idąc w odwiedziny po narodzinach, pomyślcie i o niej. Może jakiś piękny szal, balsam, ulubiony kosmetyk, voucher do SPA, na masaż, czy kwiatek. Cokolwiek a możecie mi uwierzyć, że kobieta będzie zaskoczona i przeszczęśliwa, że ktoś na nią zwrócił uwagę. Żadna świeżo upieczona mama nie spodziewa się prezentu, żadna tego nie oczekuje – przecież prezenty zawsze przynosimy dzieciom. Owszem. To piękna tradycja i osobiście nigdy bym jej nie zaniechała ale oprócz maluszka jest też ktoś jeszcze, kto zasługuje na uwagę czy słowa otuchy. Nawet mówiąc mamie „gratuluję, świetnie się spisałaś” jesteś w stanie tak ją uszczęśliwić, że będzie chodziła z uśmiechem na ustach do końca dnia! Dlatego maszerując po prezent dla nowego członka rodziny, wdepnijcie chociaż do sklepu po czekoladki dla mamy 🙂

Ps. Tak wiem, że tekst nie uwzględnił tatusiów – ale to tylko dlatego, że to bardzo ważny temat, który nie może zostać potraktowany wzmianką – będzie o tym osobny wpis. 🙂

dsc_02491_1

odciecie

 

 


Jeśli spodobał Ci się ten wpis i uważasz, że warto go przeczytać, będę bardzo wdzięczna jeśli wyrazisz to w komentarzu, dasz like lub nawet udostępnisz 🙂

Zapraszam także do polubienia fan page Oh Mummy! na Facebooku, oraz obserwowania nas na Instagramie 🙂

 

2 Replies to “Mama też w tym jest”

  1. Karolina – ekstra! Młoda mama na pewno ucieszy się z jakiegoś drobiazgu 🙂 Życzę kuzynce szczęśliwego i lekkiego rozwiązania! 🙂

  2. Aniu, to o czym piszesz jest super 🙂 Przecież odwiedzamy nie tylko Noworodka, ale także jego Mamę 🙂 Mały kwiatuszek, czekolada albo owoce są naprawdę drobnym, acz ogromnie miłym prezentem 🙂 Że też nigdy wcześniej nie traktowałam tego w ten sposób… Już niedługo będę miała możliwość zmiany swoich przyzwyczajeń, bo kuzynka właśnie na dniach urodzi córeczkę. Na pewno będę pamiętała także o Niej, nie tylko o Dziecku 🙂

Dodaj komentarz