Dałam Jej buziaka, przytuliłam i powoli wyszłam z pokoju kierując się do drzwi. Miałam mieszane uczucia. Byłam szczęśliwa na samą myśl o chwili wytchnienia, o spędzeniu czasu tylko razem ale z drugiej strony coś było nie tak. Czy to możliwe, że można zatęsknić zanim zamknie się za sobą drzwi? Z pokoju dobiega mnie śmiech – zostawiam Ją w bardzo dobrych rękach. Wszystko jest ustalone i dopięte na ostatni guzik, starałam się przewidzieć prawie każdy scenariusz i mieć na nie od razu rozwiązanie. Dopinam ostatni guzik w płaszczu, chowam telefon do kieszeni, sięgam po torebkę i zamykam za sobą drzwi mieszkania. Schodząc po schodach staram się nie myśleć o mieszance uczuć i emocji. Niespiesznie wsiadam do samochodu, zapinam pasy i… zaczynam jeden ze wspanialszych weekendów w moim życiu!
Ja Matka Polka, tudzież jak niektórzy lubią powiadać, Matka Kwoka zostawiłam swoją ukochaną Córę na weekend z Dziadkami i chociaż czułam się z tym dziwnie, nieswojo to teraz wiem, że to była jedna z lepszych decyzji jaką podjęliśmy z Mężem. Oboje potrzebowaliśmy naładować akumulatory. Oderwać się na chwilę od rzeczywistości. Złapać dystans do codziennych spraw. Wrzucić na luz i się nie spinać. Czy były telefony do babć? Ha! OCZYWIŚCIE, nieustannie i nie wyobrażam sobie inaczej. Nie da się nie myśleć o tym, że kilkaset kilometrów od Ciebie jest Maluch, który w tym momencie powinien zasypiać na drzemkę, albo zjeść obiad albo się myć. Cechę nieustającego myślenia nawet wtedy kiedy myślisz, że nie myślisz Matki zyskują z chwilą pojawienia się na świecie sprawcy całego tego zamieszania! I tak nie da się tego uniknąć, ale naprawdę mimo tego da się odpocząć i mieć czas tylko dla siebie. Jak? – zapytacie, skoro jak wariatka, pewnie non stop dzwoniłaś z pytaniami czy wszystko spoko? Ano u nas pomogli Dziadkowie, którzy do znudzenia mówili, że wszystko jest ok, wysyłali zdjęcia szczęśliwego Malucha czy filmiki podczas zabawy! No i nie dzwoniłam tak często jak sobie to uroiłam w głowie 🙂 To wszystko dało nam poczucie spokoju i świadomości, że możemy bezkarnie się relaksować bo naszemu Brzdącowi żadna krzywda się nie dzieje.
Poza tym, taki wyjazd uświadamia nam, a przynajmniej, uświadomił Mnie jako Mamie, że tęsknota za Dzieckiem też jest potrzebna! Po weekendzie pełnym atrakcji wracasz wypoczęta, szczęśliwa i jak na skrzydłach biegniesz na czwarte piętro, żeby wlecieć do mieszkania Dziadków i nie zdejmując nawet butów (sorry tato) wziąć w ramiona swojego Malucha, który już od progu woła z radością „Mama!” i rzuca Ci się na szyję. Widoku uśmiechniętej twarzy mojego Dziecka chyba nigdy nie zapomnę i tych uczyć które mi wtedy towarzyszyły. W takich właśnie momentach uświadamiasz sobie jak mocno potrafisz kochać, jakie są to szalenie mocne uczucia i więzi, które łączą Cię z tym Małym Urwiskiem. Zaczynasz patrzeć na Waszą relację z zupełnie innej perspektywy – takiej bez spiny, z większą dawką cierpliwości i zrozumienia. Chciałabym aby taki stan trwał jak najdłużej! Aby uśmiech nie schodził mi z twarzy tak samo jak mojemu Dziecku. To jest PRZE-fantastyczne uczucie! I kurcze, z tylu rzeczy zaczęłam się cieszyć! Widzicie co totalny reset robi z Młodą Matką? 🙂 – dodaje jej ogromnych, ogromnych skrzydeł i sprawia, że ma ochotę skakać bo przepełnia ją taki ogrom miłości – do Brzdąca i Męża a i samej sobie nie wydaję się już taka straszna!
Także Mamuchy – warto czasem krzyknąć sobie „Ahoj! Przygodo!”, spakować walizkę, zabrać Męża i włączyć restart na calusieńki weekend bo nie taki diabeł straszny jak go malują! 🙂
Zgadzam się, że takie wyjazdy czy chociażby wyjścia z mężem tylko we dwoje to wspaniały i jakże potrzebny czas. Dzięki niemu chociaż przez chwilę możemy poczuć się jak dawniej, a jednocześnie nieco zatęsknić za codziennością…
Jak dziewczyny były małe miałam ogromną trudność aby je zostawiać po to tylko, aby mieć czas dla siebie. Potęgował to fakt, że sama wychowywałam dziewczyny i wydawało mi się, że muszę im zastąpić wszystkich na świecie. Z czasem jednak, gdy musiałam wyjeżdżać służbowo – mimo że tęskniłam, nauczyłam się mieć czas dla siebie. Zresztą do tej pory tęsknię, gdy dziewczyn nie ma ze mną, mimo że jedna ma już 16, a druga 11 lat 🙂
Oj pamiętam moje pierwsze zostawienie córki z dziadkami ( teraz ma już 21 lat) trauma straszna … dla mnie, bo moje dziecko swietnie się bawiło i było bardzo zadowolone.:) Z drugim nie miałam już takich oporów.