Rodzicielski ostracyzm w kontaktach ze znajomymi

Jest duże prawdopodobieństwo, że gdy zajdziesz w ciążę przynajmniej kilka razy usłyszysz, że oto właśnie skończyła Ci się wolność i życie przy okazji. Że teraz to tylko pieluchy, gotowanie, sprzątanie i bawienie dziecka. Że nie ma szansy żebyś gdzieś wyszła. Kawka z koleżanką bez Berbecia przy nodze? Zapomnij! Po pierwsze nawet nie myśl o tym, żeby zostawić Malucha z Tatą – no bo jak tak można ani o zabraniu Go ze sobą – przecież to skomplikowana operacja i za dużo zachodu – wniosek: lepiej sobie odpuść. A guzik prawda!

Jak się słyszy takie teksty przed zajściem w ciążę, to ja się wcale nie dziwię, że te wszystkie dziewczyny, które mają wątpliwości czy nadają się na mamę i czy podołają, w sekundzie decydują, że macierzyństwo to nie dla nich. Przecież to tyle wyrzeczeń i ograniczeń. Ej, wcale tak nie jest. Owszem zmienia Ci się życie, musisz z pewnych rzeczy trochę zrezygnować ale bez przesady. Macierzyństwo to nie zamknięta klatka, która otworzy się dopiero jak Dziecię osiągnie lat naście. Nie ma co demonizować i wykluczać się z życia społecznego na x lat i Wy też drodzy znajomi nie wykluczajcie rodziców ze swojego grona. Rodzic też człowiek i gdzieś czasami chce się ruszyć. Oczywiście, że spotkania wyglądają trochę inaczej, jeżeli odwiedzasz nas w domu. W końcu mamy Malucha, który chcąc nie chcąc pragnie skraść trochę uwagi. Ale czy wiesz, że Maluch w końcu kładziony jest spać i wtedy możesz z nami siąść i kontynuować spotkanie? Naprawdę! Serio. Przetestowane na własnej skórze i działa.

Chcesz zabrać kumpla na piwo? Zadzwoń – kumpel ojciec naprawdę może wyskoczyć wieczorem na piwo bez strachu, że gdy wróci będzie spał na kanapie albo będzie musiał kilka dni patrzeć na sfochaną żonę, która to ostentacyjnie nie będzie aprobowała takich wyjść. A właśnie, że nie ma nic przeciwko, bo sama też czasami wyjść może – uwaga: WIECZOREM TEŻ. I naprawdę nie ma w tym nic złego. Rodzic potrzebuje kontaktu z otoczeniem, który komunikuje się nie tylko poprzez pryzmat siku, jeść, myj myj, spać a wypowiada normalne zdania i porusza tematy NIE ZWIĄZANE Z DZIECKIEM. Uwierzcie, potrafimy rozmawiać na inne tematy. Stając się rodzicem, nie włącza Ci się od razu lampka: nawijaj tylko o dzieciach, pieluchach i rozszerzaniu diety. Mogę Ci zagwarantować, że prawie w ogóle nie będziesz słuchać marudzenia. Bo gdy rodzic ma wychodne, naprawdę jest zrelaksowany i zadowolony i raczej nie ma ochoty mówić o swoim notorycznym niewyspaniu tudzież o dziecięcym ząbkowaniu, które daje w kość.

Wiesz, Rodzic to Twój ten sam znajomy, z czasów kiedy jeszcze rodzicem nie był. To Twoja Przyjaciółka, Twój Kumpel, którzy są może w trochę innej sytuacji niż Ty ale nadal pozostają sobą. Nadal lubią wyskoczyć do kina, na piwo, na kawę, zaprosić kogoś do siebie, ba! nawet mogą pojechać na koncert kilkaset kilometrów od domu. Dziecko nie jest żadną przeszkodą w kontaktach międzyludzkich. No chyba, że ktoś nie akceptuje faktu posiadania dzieci, no to sorry… to już raczej sytuacja jest patowa i raczej znajomość będzie dobiegała końca. Generalnie to sprawa rodziców jak się dogadają. Jak jedno chce iść na piwo niech idzie, któregoś dnia i drugie zechce się z kimś spotkać na mieście.

Rodzicielstwo oparte jest na partnerstwie. Rodzicem się jest razem i trzeba wzajemnie się wspierać i rozumieć. Przede wszystkim trzeba rozmawiać i nie ograniczać siebie czy drugiej osoby.

To, że jestem mamą „siedzącą w domu z dzieckiem” nie oznacza, że nie mam prawa gdzieś wyjść sama. Mój Mąż nie ma z tym żadnego problemu a i ja nie widzę zupełnie nic złego w tym, że czasami On chce wyjść z kumplem na piwo. Dzięki temu w domu panuje równowaga i zdrowe podejście do rodzicielstwa a ja w najbliższą niedzielę wybiorę się w samotną podróż na Warszawskie Dni Rodzinne a mój Mąż i Córa zostają – o zgrozo! – sami w domu! Czy dadzą sobie radę? Czy zastanę mieszkanie w jednym kawałku? Jestem pewna, że tak, ba! nawet jestem przekonana, że będą się świetnie bawić! 🙂

3 Replies to “Rodzicielski ostracyzm w kontaktach ze znajomymi”

  1. Oczywiście, że rodzicielstwo przynosi pewne zmiany, czasem nawet radykalne. I co z tego? Najważniejsze to znaleźć w sobie tę niby utraconą normalność. Wypracować w sobie pewien luz, przypasować wszystkie puzzle na nowe miejsca i żyć. Bycie rodzicem wcale nie wiąże się z jakąś niepojętą ascezą i zawężeniem horyzontów do kwestii zmiany pieluchy. My raczej zyskujemy nowe horyzonty, nie tracąc jednak tych dotychczasowych.

  2. Wszystko jest kwestią nastawienia i organizacji. Z dzieckiem życie wygląda inaczej, ale nie jest to równoznaczne z rezygnacją z siebie- wręcz przeciwnie myślę, że taka sytuacja może wywołać tylko frustrację i niekorzystnie odbić się na dziecku. Wszystko z umiarem 🙂

  3. alexanderkowo.pl says: Odpowiedz

    Najważniejsze jest zdrowe podejście 😉

Skomentuj Iga Anuluj pisanie odpowiedzi